Dzisiaj przychodzę do was z czwartym już rozdziałem książki. Życzę wam miłego czytania i zachęcam do przeczytania poprzednich rozdziałów dla nowicjuszy. Miłego czytania ^^.
Rozdział 4 „ Ślub kuzyna ”
Dzisiaj wstałam bardzo wcześnie, ponieważ nie mogłam
spać z nerwów. Ugryzłam się oczywiście w nocy w język. Bolało jak nie wiem, bo
przecież mam te wilcze kły. Ogarnęłam się i poszłam zjeść śniadanie. Zjadłam
płatki opornie ale dało radę. Kiedy mama wstała zwróciła mi oczywiście uwagę
żebym nie nosiła kłów kiedy jem śniadanie itp. Ta… Gdybym tylko mogła je zdjąć.
No ale mniejsza z tym. Poszłam umyć ”kły” i na spacer z Orzechem. Było cudnie.
Biegałam z nim po trawie, miałam wiatr we włosach. W pewnej chwili zobaczyłam,
że patrzą na mnie jacyś ludzie. Po chwili zrozumiałam, że patrzą na mnie
chłopaki z mojej klasy. Uśmiechnęłam się bez namysłu a oni nagle poszli szybszym
krokiem i w końcu przypomniałam sobie czemu. Super. Porzucałam jeszcze trochę
psu patyk i szłam do domu. Gdy wracałam zobaczyłam tych samych chłopaków więc
postanowiłam, ze podejdę i się zapoznam. Kiedy podeszłam powiedziałam im cześć
i przedstawiłam się jeszcze raz. Pierwszy miał na imię Tyler a drugi Scott. Tyler
oczywiście spytał najpierw o moje kły… Nic nie mówiłam bo nie wiedziałam co
odpowiedzieć. Scott powiedział Tylerowi żeby mnie zostawił i dał mi swój numer
telefonu. Nie wierze! Chłopaki poszli bo powiedzieli, że spóźnią się na lekcje
niemieckiego. Ach… To chyba najpiękniejszy dzień w moim życiu! Żeby tylko się
mnie później nie bał. No nic wróciłam do domu i szykowałam się do kościoła. Ubrałam
sukienkę i zeszłam z mamą na dół. Weszłyśmy do auta i pojechałyśmy pod kościół.
Weszłyśmy i zajęłyśmy miejsca. W chwilę potem przyjechała panna młoda. Nagle
poczułam się trochę dziwnie. Usiadłam. Mama spytała się czy wszystko jest ok…
Eh… Powiedziałam, że źle się czuję. Kiedy wszyscy patrzyli na młodą parę mi
nagle wyrosły uszy wilka… Schowałam je pod szalem bo zobaczyłam swoje odbicie w
zegarku mamy. Mama kazała mi zdjąć szal bo powiedziała, że wyglądam dziwnie.
Kiedy go zdjęłam powiedziała, że ”sztuczne kły ” by wystarczyły. Gdybym tylko
mogła je zdjąć to już bym to zrobiła… Eh… No nic. Niektórzy patrzyli na mnie
jakoś inaczej niż zwykle patrzą wszyscy… To też było dziwne. Po ceremonii
wróciłam z mamą do domu. Skrzyczała mnie za to, że ”założyłam ” uszy bez jej
zgody. Przecież to nie była moja wina… Ale nie mogłam jej powiedzieć. Chyba
jednak muszę jej to powiedzieć… Musze się zastanowić.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz